Jakuszyce - Klub turystyczny ŚWIT

Idź do spisu treści

Menu główne:

Jakuszyce

Ale to już było... > Narty > 2012
Jakuszyce [29.01 do 04.02.2012 ]

Jakuszyce i okolice 2012


Wspólny wypad do Jakuszyc planowaliśmy już na zeszły sezon, jednak z wielu powodów nie udało się tego zorganizować i pojechali tylko Państwo MCh, z czego byli bardzo zadowoleni. Na szczęście plany wypadu w tym sezonie doszły do skutku i wybraliśmy się tam prawie całą ekipą. Zosia już w zeszłym roku ‘zaklepała’ kwatery w Świerkowej Chacie w Szklarskiej Porębie ponieważ w słynnym Bombaju nie było już odpowiednich kwater dla wszystkich chętnych. Ale nie miało to większego znaczenia ponieważ od początku większość z nas nie była nastawiona tylko na bieganie w Jakuszycach, ale również (a niektórzy głównie) na ‘szusowanie’ po okolicznych stokach. Na pewno rację ma MCh twierdząc, że najlepszym miejscem dla ‘biegaczy’ byłby Bombaj, ale kwatery w Szklarskiej Porębie były naprawdę dobrze usytuowane w stosunku do naszych planów.

Świerkowa Chata

Większość z nas dotarła do Szklarskiej w sobotnie popołudnie lub wieczór, tylko Pasiki dołączyli do nas późną nocą. Rano jednak wszyscy wyruszyli na trasy - Pasiki na Szrenicę (Ski Arena), a pozostali na biegowe trasy w Jakuszycach. Przy Polanie trochę zaskoczył nas brak miejsc postojowych, jednak po długich poszukiwaniach udało nam się zaparkować na parkingu przy Bombaju. MCh jako najbardziej zorientowany zabrał nas na trasę z Polany Jakuszyckiej do schroniska Orle i wybrał chyba najgorszy wariant z możliwych. Trudno go jednak winić, ponieważ sam w poprzednim sezonie tego nie doświadczył. Tego dnia to był ‘Armagedon’ - sobota, zmiana turnusów ferii zimowych, doskonała pogoda, dużo wieści o wyczynach Justyny, a do tego zapchane wyciągi w okolicy – wszytko to spowodowało, że na tym najbardziej uczęszczanym odcinku tras biegowych ludzi było nie mniej, niż w sezonie na Krupówkach.

Jakuszyce
Jakuszyce

Ale nawet pomimo tego było cudownie – świeże powietrze, piękna pogoda i dobre towarzystwo rekompensowały niedogodności zatłoczonych tras, a na pewno pozwoliło to wszystkim na rozruszanie się, po godzinach spędzonych poprzedniego dnia w samochodach. Ewa ze Zbyniem i Michałem również wrócili zadowoleni z wypadu na Ski Arenę. Oczywiście jak to zwykle w takich przypadkach bywa, wieczorem nastąpiło tradycyjne spotkanie integracyjne.

Świerkowa Chata

Następne dni upływały w podobny lecz nie monotonny sposób. Były wypady do Harahova, Jakuszyc, Spindleruvego Mlyna, Jakuszyc, Świeradowa Zdroju i znów do Harachowa, na Szrenicę, Jakuszyc, Spindleruvego Mlyna i tak gdzie kto chciał i miał ochotę w różnych konfiguracjach osobowych. W Harahovie po pracowitym dniu spędzonym na stoku rzuciliśmy jeszcze okiem na miejscowe hutę szkła i browar. W czasie gdy panie w przyfabrycznym sklepie firmowym podziwiały wyroby ze szkła, my z MCh odwiedziliśmy również sklep firmowy, ale browaru, gdzie dokonaliśmy zakupu miejscowych wyrobów, których degustacji mieliśmy dokonać wspólnie przy wieczornej biesiadzie. A wszędzie gdzie trafialiśmy śniegu było w brud, albo jeszcze więcej.

Śniegu troszkę było...

Zima dała się nam troszkę we znaki - temperatury od Niedzieli zaczęły dość gwałtownie spadać i były dni gdzie w okolicach godziny 14-tej notowaliśmy -18 stopni. Poza pierwszą sobotą nie było chyba dnia i miejsca, żeby temperatura w południe była wyższa niż -10 stopni. O temperaturach w nocy dochodzących do -30 stopni nie muszę chyba wspominać ;-). To jednak nie zniechęciło nas do codziennych wypadów i nie było dnia, żebyśmy nie wybrali się na jakiś stok lub trasy biegowe.
Następne wypady na biegowe trasy w Jakuszycach znacząco różniły się już od pierwszego (sobotniego) wypadu i były takie jak sobie wyobrażałem przed przyjazdem: puste parkingi, dobrze przygotowane trasy, uśmiechnięci (choć często trochę zmarznięci) biegacze, szałasy gdzie można chwilę odpocząć i napić się ciepłej herbaty. Białe, uginające się od śniegu drzewa, ślady zwierząt na gładkim dywanie przy trasach, cisza (oczywiście poza skrzypieniem zmrożonego śniegu pod nartami) pozwalająca na ‘podsłuchiwanie’ ptaków, którym pomimo tak niskich temperatur chciało się jeszcze ‘podśpiewywać’, obłoki pary wydobywające się z ust przy każdym oddechu – wszystko to powodowało, że można było się poczuć jak w zaczarowanej krainie śniegu z baśni Andersena. W sobotnie przedpołudnie można było spotkać na trasach biegaczy, którzy nie zważając na niskie temperatury, brali udział w zawodach biegowych i na orientację.

Jakuszyce

Podsumowując: z wypadu wszyscy wrócili bardzo zadowoleni, wszystkie miejsca (może poza Ski Areną ze względu na logistykę, a nie przygotowanie tras) w których jeździliśmy możemy z czystym sumieniem polecić. Również noclegi w Świerkowej Chacie spełniły nasze oczekiwania – były czyste, dość przestronne, a do tego sympatyczni i uczynni gospodarze. Jedynym mankamentem mógłby być brak posiłków na miejscu, co jednak nie sprawiało żadnych utrudnień – był kącik kuchenny z czajnikiem i kuchenką mikrofalową, a na większe posiłki (najczęściej wracając ze stoków lub tras) udawaliśmy się do knajpki „U Marcela” w Szklarskiej Porębie, gdzie można było zjeść w miarę tanio i bardzo smacznie. Do tego należy dodać naprawdę wspaniałe widoki z okien i podwórka Świerkowej Chaty na Szrenicę i okolice.

Widok z okna
 
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego