Menu główne:
WIERZYCA [wrzesień 2012]
Wyjazd na spływ po Wierzycy to wyprawa w nieznane - nikt z nas wcześniej nie był na tej rzece, a okazało się, że to była miła niespodzianka.
Już na początku było miłe zaskoczenie, gdy zobaczyliśmy, że w Starogardzie Gdańskim czeka na nas para młodych ludzi z załadowanymi naszymi kajakami, a dwoma swoimi samochodami przewiozą nas na miejsce startu do Czystej Wody. Cała trasa jednodniowego spływu z Czystej Wody do Starogardu Gdańskiego liczyła około 23 km. Pogoda też nam dopisała, zwłaszcza, że poprzedniego dnia było zimno, deszczowo i pewnie nie tylko ja miałam pokusę, żeby się wycofać. Wodowaliśmy kajaki na łące (jednej z niewielu na tej trasie), a witał nas oprócz gospodarza sympatyczny koń i pies.
Rzeka od razu zaczęła nam się podobać. Szybki nurt niósł kajaki, a drzewa i kamienie wymagały uwagi. Wierzyca płynęła prawie cały czas przez lasy w tunelu z drzew. Brzegi były trudno dostępne, a jak już była jakaś łączka, to z tabliczką „Teren prywatny, wstęp wzbroniony”. Szukając dobrego miejsca na przerwę zrobiliśmy się już głodni, dlatego jak już była przerwa, to trwała długo.
Gdzieś przeczytałam, że Wierzyca to najbardziej pracowita rzeka na Pomorzu, bo co kilkanaście kilometrów są elektrownie wodne. Na naszej trasie były dwie – w Czarnocińskich Piecach i Nowej Wsi. Przed tą drugą elektrownią rzeka bardzo się zmieniła. Zamiast szybkiej, wymagającej uwagi stała się kilkukilometrowym rozlewiskiem. Płynęło się jak po rynnowym jeziorze, gdzie zgodnie z opisem „konieczność wiosłowania rekompensowały widoki”. Za elektrowniami Wierzyca nabierała tempa, a my razem z nią.
Spływ zakończyliśmy w Starogardzie Gdańskim w parku przy stanicy, z której wypożyczyliśmy kajaki.
Myślę, że od tej pory będziemy częstymi bywalcami na tej rzece. Łatwo nie było, za to ładnie, ciekawie i prawie pusto.
Daria
Może będzie Galeria jak podeślecie kilkanaście ładnych fotek ;-)